Szmer dziecięcych fujarek i podwórkowych piszczałek to element, który wielu osobom przywołuje wspomnienia z dzieciństwa spędzanego na wsi. To nie tylko rękodzieło i zabawa, ale część żywej tradycji – dźwięczny ślad wiejskiego krajobrazu kulturowego.
Ludowe instrumenty dziecięce – więcej niż zabawki
Piszczałki, fujarki, gwizdki – dla dorosłych mogą wydawać się tylko prostymi przedmiotami. Dla dzieci sprzed kilku dekad było to źródło radości, a często i pierwszy kontakt z muzyką. Ręcznie wykonywane z naturalnych materiałów, nieporadne w brzmieniu, ale pełne uroku – te małe instrumenty nosiły w sobie ducha miejsca, w którym powstały.
Naturalne materiały i rzemieślnicza prostota
Najczęściej robione były z tego, co łatwo dostępne – gałęzie wierzby, czarnego bzu, trzcina. Ich budowa była prosta:
- krótka rurka – rdzeń instrumentu,
- wycięty ustnik i nacięcia dla dźwięku,
- czasem dodatkowe otwory palcowe.
Fujarki wierzbowe wymagały wyjątkowego wyczucia – zdejmowanie kory bez jej pękania, dmuchanie tuż po wykonaniu (czas był tu kluczowy!). Po kilku dniach dźwięk cichł – instrument żył krótko, ale intensywnie. Dzięki tej sezonowości był też wyjątkowy – każda wiosna przynosiła nowe melodie.
Rzemiosło przenoszone z pokolenia na pokolenie
Nie było to tylko dziecięce majsterkowanie – ojcowie, wujowie, starsze rodzeństwo często uczyli młodszych, jak wydłubać piszczałkę z kory, jak dobrać właściwy patyk. W ten sposób dźwiękowe zabawki były nie tylko rozrywką, ale częścią domowej edukacji i budowania relacji.
Dźwięki wiosny i pastwisk – funkcje dawnych fujarek
W kulturze ludowej instrumenty te miały wymiar praktyczny. Były sposobem na przekazywanie sygnałów, odstraszanie ptaków z pól, a także… nudę podczas pasienia zwierząt.
Rodzina dętych instrumentów ludowych
Dla lepszego zrozumienia, można podzielić te proste instrumenty na kilka typów:
- Gwizdki – małe, zazwyczaj bez strojenia, służyły głównie jako zabawki.
- Piszczałki bez otworów – zbliżone do gwizdków, ale o łagodniejszym brzmieniu.
- Fujarki z otworami – pozwalały grać kilka dźwięków, przypominały miniaturowe flety.
- Ligawy i trombity (w wersjach dziecięcych) – w niektórych regionach dzieci budowały większe modele z trzciny lub kory.
Każdy z nich miał swoje miejsce i zastosowanie. Często dzieci same organizowały konkursy na najgłośniejszy dźwięk albo najdłuższy ton.
Sezonowość dawnych melodii
Największa aktywność twórcza wypadała na wiosnę i początek lata. Wtedy kora łatwo odchodziła od drewna, trzcinę można było znaleźć wzdłuż grobli i stawów, a dni były długie. Dźwięk piszczałki stawał się oznaką budzącej się do życia przyrody, a dziecko z instrumentem w dłoni było jak pasterz swojego małego świata.
Jak zrobić prostą fujarkę samodzielnie?
Choć dziś łatwo kupić gotowe gwizdki, zrobienie własnej fujarki – razem z dzieckiem – może być świetną zabawą oraz pretekstem do rozmowy o tradycji i rękodziele.
Potrzebne materiały:
- gałązka czarnego bzu (ważne – z miękkim, wyjmowanym rdzeniem),
- nożyk (pod opieką dorosłego!),
- patyczek do wydrążenia środka (np. z drzewa leszczyny),
- odrobina cierpliwości.
Krok po kroku:
- Utnij prosty kawałek gałązki (ok. 10–15 cm długości).
- Wydrąż środek – usuń miękki rdzeń, tworząc puste wnętrze.
- Wytnij ustnik – jedno ścięcie pod kątem przy jednej z końcówek.
- Zrób otwór dźwiękowy – tuż za ustnikiem, lekko od góry.
- W razie potrzeby – dodaj jeden lub dwa otwory palcowe do zmiany dźwięku.
Na koniec można przetrzeć instrument papierem ściernym i ozdobić. Ważne, by dmuchać delikatnie – zbyt mocny strumień powietrza może zagłuszyć prosty mechanizm rezonansu.
Tradycja w nowoczesnym świecie – powrót do prostoty
Dziś, kiedy dźwięki smartfonów i internetowych playlist zagłuszają naturalne brzmienia, fujarki czy piszczałki mogą stać się sposobem na oswojenie ciszy i zwolnienie tempa. Coraz częściej wracają jako element edukacji przyrodniczej, warsztatów rodzinnych czy festynów etnograficznych.
Mogą uczyć:
- czułości dla natury (z czego robimy instrument? Skąd bierze się dźwięk?),
- szacunku dla tradycji (jak wyglądało dzieciństwo naszych dziadków?),
- współpracy (robienie instrumentu to często zajęcie zespołowe).
Dźwięki, które nie znikają – pamięć i tożsamość
Choć dla wielu dzieci fujarki to tylko chwilowa ciekawostka, dla dorosłych są powrotem do czasów pachnących sianem, łąką i dźwiękiem znad pastwiska. Warto je wskrzeszać – nie jako sentymentalną pamiątkę, ale jako żywe narzędzie kontaktu ze światem bardziej autentycznym, naturalnym i bliskim.
Nie trzeba być muzykiem, by cieszyć się prostym tonem dziecięcej piszczałki. Czasem wystarczy tylko wiatr, patyk i odrobina ciekawości.